Królestwo Jerozolimy

Aktualności: Forum SMF zostało uruchomione!
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Autor Wątek: Podróż przez Bałkany  (Przeczytany 1013 razy)

Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Podróż przez Bałkany
« dnia: 06 Marzec 2021, 17:15:55 »

Za Edessą Ormianin wraz ze służbą wjechał w pasmo gór Woras. Egnatia stała się tu znacznie gorzej utrzymana, a w pewnych miejscach wyglądała na nieremontowaną od czasów rzymskich. Podróż była uciążliwa: śnieg wciąż jeszcze zalegał w dolinach i na zboczach, zaczynał jednak topnieć, wskutek czego górskie strumienie i rzeczki wylewały z brzegów; zapasy, których nie wzięli wiele, zaczynały się kończyć, zaś kupić nowe z wyczerpanych przez zimę zapasów tutejszych nie było łatwo; wreszcie dogadanie się z nimi w jakiejkolwiek sprawie stanowiło nie lada głupotę, ponieważ Gagik w swej głupocie zapomniał wziąć z Tesalonik tłumacza, a miejscowi, najczęściej Bułgarzy albo Albańczycy, niemal zupełnie nie mówili po grecku.

 Gdy pewnego wieczoru zdarzyło się, że okulał juczny koń, podróżnicy postanowili zatrzymać się na postój. Rozpalenie ognia nie było łatwe, bowiem przez cały dzień mżył deszcz i drewno zamokło; suchego nie dało się zdobyć, ponieważ przejeżdżali akurat przez bezdrzewną okolicę, a nieliczne krzewy rosnące tu i ówdzie na górskich zboczach wykorzystały okazję, jaką były roztopy, aby całkowicie zamoknąć. W końcu jednak to przedsięwzięcie się udało i wszyscy kulili się wokół niewielkiego ogniska, które dawało więcej dymu niż ciepła, ale za to grzał się na nim garnek z potrawką z upolowanego po drodze królika.

 Nadzieje na ciepłą strawę rozwiał kamień, który rzucony nie wiedzieć czyją ręką stłukł garnek, obryzgując pozostałościami królika krąg podróżnych. Wszyscy zerwali się na równe nogi i jęli szukać broni, próbując jednocześnie wypatrzeć coś w otaczających ich ciemnościach. Wtem dał się słyszeć kpiący głos, mówiący jednak niezrozumiałą, lokalną mową.
 - Nie rozumiemy po tutejszemu - oznajmił Bagratyda po grecku.
 - To po co się tu pchacie? - spytał głos w tym samym języku. - Spokojnie, nic od was nie chcemy, prócz waszych koni i pieniędzy. Rzućcie broń i oddajcie je nam, a puścimy was wolno.
 - Chodź tutaj i je sobie weź - odparł Ormianin; jednocześnie najstarszy sługa dał znak pozostałym, by chwycili za miecze i ustawili się tyłem do ogniska.

 Zbójcy wypadli na nich z kilku stron i wywiązała się regularna walka. Zarówno ich umiejętności, jak uzbrojenie nie były zbyt wysokiej jakości; większe zagrożenie stanowiły spadające co chwila na nich kamienie. Jeden ze sług usiłował ustrzelić rzucającego i posłał strzałę w stronę, z której, jak mu się zdawało, nadlatywały pociski, ale nic nie wskórał i zrezygnował z dalszych prób, bojąc się zmarnować strzały.

 Przeciwnik dysponował znaczącą przewagą liczebną i sytuacja stawała się groźna. Jeden ze sług zaczął wzywać pomocy. Po co to robi? - pomyślał Gagik. - Na tym pustkowiu i tak nikt nas nie usłyszy.. Walczyli dalej, z coraz mniejszą nadzieją na przeżycie. Nagle jednak napastnicy pierzchli, a przed przybyszami zakręciło się kilku jeźdzców.




- Nie mamy czasu, jedźmy stąd! - zawołał jeden z nich, bogato ubrany i na pięknym, czarnym koniu. - Tam jest wioska - wskazał. - Uciekli, bo myśleli, że jest nas więcej, ale wkrótce zorientują się w swej pomyłce.

 Wszyscy pośpiesznie wsiedli na wierzchowce (okulałego konia i część bagażu musieli zostawić) i odjechali na zachód, dziękując w duchu Bogu za nieoczekiwany ratunek.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Marzec 2021, 20:09:03 »

Po dłuższej chwili jazdy w milczeniu podróżnicy ze wschodu wraz z nowymi towarzyszami przybyli do wioski. Gdy zakwaterowali się w miejscowej gospodzie, nieco osuszyli i zaspokoili głód, Gagik przerwał milczenie, mówiąc o swojej podróży i jej celu, a także prosząc nieznajomych o wyjaśnienie, skąd wiedzieli o potrzebie udzielenia pomocy.

 Przywódca wybawicieli przedstawił się. Był Albańczykiem z plemienia Mati i jechał na ślub kuzyna mieszkającego w okolicy Edessy. Jechali Egnatią, gdy usłyszeli krzyki służącego. Bez namysłu ruszyli w stronę, z której dochodziły, i wpadli na plecy zbójców. Ci, zapewne sądząc, że niespodziewanych napastników jest więcej, wzięli nogi za pas.

 - Ale dlaczego podróżowaliście w taką pogodę? - chciał wiedzieć Bagratyda.

 Podróżny zachowywał się, jakby wcale nie usłyszał pytania. Powstał i głośno oznajmił, że czas mu w drogę.

 - Nie boicie się zbójców? - pytali greccy służący.

 - Nie, teraz nie mamy was pod opieką - roześmiał się Albańczyk. - Jak nas zaatakują, to się z nimi zabawimy - wyszczerzył się.

 Po pożegnaniu Ormianin położył się do łóżka, jednak długo nie mógł zasnąć, zachodząc w głowę, co mógł ukrywać jego wybawiciel.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #2 dnia: 08 Marzec 2021, 18:18:12 »

Gdy rankiem opuszczali gospodę, pewien młody człowiek zapytał, czy może się do nich przyłączyć. Gagik nie miał nic przeciw temu, toteż w dalszą drogę ruszyli razem. Gdy tylko zaczęli jechać, nowy towarzysz zaczął opowiadać o sobie; w przeciwieństwie do większości miejscowych, dobrze mówił po grecku. Na imię miał Gjergj (Jerzy) i był Albańczykiem z Epiru. W podróż wyruszył, poszukując swego ojca, którego nie nigdy nie poznał, był bowiem dzieckiem nieślubnym (jak uważało wielu sąsiadów), choć jego matka twierdziła, że potajemnie poślubiła jego ojca. Przysięgła jednak nigdy nie wyjawić jego imienia, wobec czego nie znał go nawet syn.

 - I nic o nim nie wiesz? - spytał z niedowierzaniem Ormianin.
 
 - Wiem tylko, że był Gegiem, bo jestem najwyższy w wiosce - odparł młodzieniec. - Gegowie przewyższają wzrostem wszystkich, również nas, Tosków.

 - Jak więc zamierzasz go odnaleźć?
 
 - Jeszcze nie wiem, ale liczę, że Bóg mnie poprowadzi. A wy dokąd jedziecie?

 Gdy Bagratyda opowiedział mu o celu swojej podróży, Gjergj stanowczo oświadczył, że sekciarze muszą być Słowianami; wśród Albańczyków nie ma heretyków. Na wybrzeżu i na północy mieszka pewna liczba łacinników, natomiast większość kraju jest prawosławna. Nie wiedział wcześniej o zawartej unii Kościołów; wiadomość ta ucieszyła go, gdyż - jak oświadczył - "cały naród będzie teraz jednością".

 Gdy ujrzeli jezioro Ostrowu, młodzieniec pokłusował w jego stronę, wołając w zachwycie "Boże, jesteś wielki!". Natomiast Gagik, spoglądając na niego, uświadomił sobie, że Albańczyk kogoś mu przypomina. Nie był jednak w stanie stwierdzić, kogo.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #3 dnia: 26 Marzec 2021, 20:37:43 »

Pewnego wieczoru, gdy jechali przez ciemną dolinę porośniętą sosnami, wokół rozległo się wycie wilków. Gjergj powiedział coś po albańsku, czego Gagik nie rozumiał, ale z głosu towarzysza domyślił się, że było to przekleństwo.

 - Co robimy? - spytał Albańczyka, lepiej znającego tą krainę niż on sam.

 Ten zastanowił się chwilę, nim odparł:

 - Niedawno przejeżdżaliśmy obok polany. Wróćmy się tam i rozniećmy ogień - on odstraszy wilki.

 Tak też zrobili. Wkrótce czerwony płomień chciwie pożerał dany mu chrust, a w ciemnościach nocy zamigotały pochodnie. Wataha, sądząc z odgłosów, była coraz bliżej. Ustawili się więc w krąg, chroniąc w środku bagaże i zwierzęta, a w dłoniach trzymając rozpalone żagwie. W rzucanym przez nie słabym, niestałym świetle ujrzeli szare zwierzęta wychodzące na polanę. Jedno z nich rzuciło się na Ormianina, ale gdy uderzył je gorącą głownią po pysku, powróciło, skowycząc do swych towarzyszy.

 Ciemność gęstniała coraz bardziej. Wytężając wzrok ledwo widzieli drapieżniki, które krążyły nieustannie wokół nich, szukając okazji do ataku. Nie wiedzieli, jak wiele czasu spędzili w ten sposób, nim Gjergj nie szepnął do ucha Gagikowi:
 
 - Pochodnie się dopalają!

 W dawanym przez nie świetle widać było jednak jeszcze krople potu na czole Ormianina. Dokładając starań, by jego głos brzmiał spokojnie, powiedział:
 
 - Podpalmy grunt, to odstraszy wilki

 Jednak Albańczyk potrząsnął głową.
 
 - Trawa tutaj jest zbyt gęsta. Boję się, że pochłonęła by nas i cały las wokół - zamilkł, a po chwili spytał niepewnie - Co jest lepsze, zagryzienie przez wilki czy śmierć w płomieniach?

 Pytanie było coraz bardziej aktualne. Pochodnia jednego ze służących zgasła, a drapieżnik rzucił się na niego. Szybka reakcja sąsiada pozwoliła mu uniknąć kłów zwierzęcia, ale sytuacja była coraz bardziej niebezpieczna. Gagik gorąco modlił się w duchu.

 Nagle usłyszeli dźwięk dzwoneczków. Na polanie pojawiła się grupa pasterzy wraz ze stadem owiec, a ich przywódca wydał z siebie jakieś odgłosy, podobne do warczenia. Wilki pierzchły.



  Ormianin poprosił Gjergja o przekazanie nieznanemu wybawicielowi podziękowań, jednak okazało się, że ten nie rozumie po albańsku. Nie znał także greki i Gagik, chcąc się z nim dogadać, zaczął mówić we wszystkich językach, jakie znał. Ku jego zdziwieniu powiodła się próba komunikacji po łacinie, choć mowa, jaką mówił pasterz, znacząco odbiegała od tej nauczanej w Rotrii.

 - Moi przodkowie byli Rzymianami - oznajmił, ku zdumieniu podróżnych. - Nasz lud zowią Arumunami; pędziliśmy właśnie owce, jak co roku wiosną, z naszych domów w dolinach na górskie pastwiska. Macie szczęście, że podróżowaliśmy właśnie dziś; gdyby nie narodziny i chrzciny mojego bratanka, wyruszylibyśmy kilka dni wcześniej.

  Noc spędzili wspólnie na polanie, nie niepokojeni przez wilki. Rankiem, gdy odjeżdżali w różne strony, Gagik zauważył spętaną owcę, celowo pozostawioną przez Arumunów. Chciał spytać o to przywódcę pasterzy, ale nie odważył się.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #4 dnia: 06 Maj 2021, 23:12:27 »

Przejechawszy na północ od olbrzymich jezior: Ochrydzkiego i Prespa, podróżnicy dotarli do Ochrydy. Wszędzie po drodze rozpytywali miejscowych kapłanów o herezję; jedni wyraźnie nie ufali przybyszowi z daleka i Albańczykowi, inni nie chcieli nic mówić o tej sprawie; wreszcie byli i tacy, którzy mówili o przybyłej ze wschodu, to jest z Bułgarii, sekcie, która znajdowała popularność wśród chłopstwa.


Ochryda stanowiła jakby inny świat, odrębny od malutkich górskich wiosek i drewnianych cerkiewek, choć przecież wraz z nimi harmonijnie tworzący Macedonię. Było to jedyne tak duże miasto w regionie, a jej wspaniałe świątynie, na czele z soborem Sofijskim, robiły wrażenie nawet na przywykłym do najwspanialszych świątyń Konstantynopola i Rotrii Gagiku, jednak nie mogąc równać się z nimi pod względem okazałości. Była to zresztą dawna patriarsza stolica, dziś zdegradowana do roli arcybiskupstwa, jednak nadal odgrywająca olbrzymią rolę w życiu kościelnym Bałkan. Również tutejsi duchowni byli bardziej otwarci i mieli szersze horyzonty umysłowe. Bez skrępowania dzielili się z goścmi swymi podejrzeniami i wrażeniami; heretycy, zwani bogomiłami, mieli dzielić się na wiele różnych sekt, które jednak łączyła nienawiść do Krzyża Chrystusowego, rozpusta i rozbudowana demonologia. Ich założycielem mieli być żyjący za cara Piotra I kapłan Bogomił oraz jego uczeń Jeremiasz; poza tym jednak niemal nic nie wiedziano o sekcie; ani o jej nauce, ani o jej rozpowszechnieniu. Te wieści były chyba pierwszą przydatną informacją, jaką zdobył Gagik; wciąż jednak nie wiedział, skąd sekta wzięła swój początek. Chcąc to ustalić, zamierzał pojechać do Bułgarii, Gjergj przekonał go jednak, by wpierw ruszył z nim do Szkodry - wszak stamtąd pochodziła część heretyckich kolonistów; być może uda się dzięki temu zdobyć wieści o rozpowszechnieniu się herezji.

o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Hugo de Payns

  • Mistrz Zakonu Templariuszy
  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 2514
  • Renoma +26/-0
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #5 dnia: 07 Maj 2021, 09:30:28 »
Piękne freski
Wielki Mistrz Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona


Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #6 dnia: 07 Maj 2021, 11:05:18 »
Pochodzą z XI - XIII w. Co ciekawe, przetrwały mimo zamienienia Świętej Zofii (a właściwie Świętej Mądrości, bo wezwanie nie odnosi się do wdowy i męczennicy z Rzymu, a do Wcielonej Mądrości Bożej - Chrystusa) w meczet w okresie kilkuwiekowej okupacji osmańskiej.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #7 dnia: 15 Maj 2021, 16:06:29 »

Przebywszy wysokie góry podróżnicy wkroczyli do Albanii i znaleźli się w dolinie rzeki Mati. Tutejsza surowa przyroda przypominała Ormianinowi raczej suchą Anatolię niż przebytą niedawno zieloną Macedonię. Nagie skały i niezbyt duża ilość wody przyczyniały się do tego, że niskie krzewy i drzewa w gęstych, ale niewysokich lasach miały wąskie liście i bardzo twarde drewno. Napotykani mieszkańcy tej krainy byli równie surowi jak ona i twardzi jak jej skały i drzewa. Z trudem uprawiali niewielkie poletka na górskich, mało żyznych glebach, które rodziły im więcej kamieni niż plonów. Do obcych byli nastawieni nieufnie, zwłaszcza na Gjergja patrzyli spode łba, ponieważ był Toskiem. On jednak nic sobie z tego nie robił.

 Przedzieranie się przez tą roślinność nastręczało wiele kłopotów. Co chwila musieli zmieniać kierunek, ponieważ gęste zarośla nie pozwalały przejechać, a wycinanie trwałoby za długo, zwłaszcza przy takiej twardości gałęzi. W końcu zgubili się. Starali się jechać przed siebie, na tyle, na ile się dało. Wreszcie natrafili na niewielką chatę, z której wychodziła właśnie młoda dziewczyna z dzbanem. Albańczyk zeskoczył z konia, pokłonił się i zaczął pytać o drogę. Wtem jakiś miejscowy wypadł ze środka i rzucił się na przybysza z nożem.

 - Jak śmiesz zalecać się do mojej siostry, toskijski psie?! - wykrzyknął.

 Gjergj zręcznie się uchylił i sam wyciągnął broń.

 - Nie zalecałem się do niej, Gegu. Pytałem tylko o drogę, kiedy mnie zaczepiłeś, za co teraz popamiętasz!

 Dziewczyna schowała się w domu. Rozgniewanych Albańczyków z trudem uspokoił Gagik, zauważając jednocześnie ich niezwykłe podobieństwo...
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #8 dnia: 18 Maj 2021, 17:30:49 »

 Powiedziano im, że za kilka dni przez pobliską dolinę mają przejeżdżać kupcy jadący do Szkodry i powinni wyruszyć z nimi, inaczej łatwo mogą znów zabłądzić. Gjergj zapytał, czy mogą przenocować w tym domu, za co został obdarzony piorunującym spojrzeniem Gagika (którym się ani trochę nie przejął) oraz wiązanką przekleństw od brata dziewczyny (na które odpowiedziałby chętnie czynem miast słowa, gdyby nie wysiłek towarzysza). Zarządzająca domem ciotka rodzeństwa przyjęła jednak podróżników, gdy zapłacili z góry w złocie. Za dnia towarzysz Ormianina jeździł po okolicznych górach, zaś wieczorami wszyscy siadali przy kolacji (na którą najczęściej podawano qofte) i popijając młode wino, długo rozmawiali. W czasie jednej z takich konwersacji gospodarze poinformowali gości, że ich ojciec a pan domu wyjechał w podróż na ślub kuzyna, który mieszka w pobliżu Edessy (oczywiście mieli na myśli macedońskie, a nie syryjskie miasto o tej nazwie).

 - Przecież ja go spotkałem! - zdziwił się Gagik. - Przecież to on wybawił mnie od zbójców w górach Woras
 - No, to mieliście szczęście - roześmiał się syn gospodarza. - Ojciec słynie ze zręcznej ręki. A twoim kto był, Tosku? - rzucił w stronę Gjergja.
 - Tego nie wiem - przyznał Epirota i opowiedział swoją historię. Gdy jednak powiedział, że spłodził go Geg, miejscowy przerwał mu.
 - Łżesz - stwierdził. - Żaden góral nie uzna za piękną córki niewolników z południa.

 Młodzieniec sięgnął po nóż, chcąc pomścić zniewagę, jednak towarzysz przytrzymał go mocno, zapobiegając bójce, zaś dziewczyna poprosiła brata, by dał pokój. Po chwili gość ochłonął nieco, ale tego wieczoru już wszystkim odeszła ochota do rozmowy.

 Tak więc tracili czas w zapomnianej górskiej wiosce, zaś herezja szerząc się coraz bardziej pochłaniała kolejne chrześcijańskie dusze...
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #9 dnia: 03 Czerwiec 2021, 22:52:17 »

Rankiem w ostatni dzień przed odjazdem Gagik zbudził się nieco później, niż zwykle. W pomieszczeniu nie było nikogo prócz niego; posłanie Gjergja było puste. Ormianin już miał wstać, gdy posłyszał głos dochodzący zza drzwi. Głos należał do kobiety i podróżnik zorientował się, że była to ciotka rodzeństwa.
 
 - Oczywiście, dokładnie nie wiem, ale na pewno całkiem sporo - wiesz przecież, że nie żałowali złota za dotychczasowy pobyt. Teraz wszystkie pieniądze, które mają, mogą być nasze!

 - Nie ma mowy! - odparł gniewny, młody głos, w którym Gagik rozpoznał bratanka przedmówczyni. - Za żadne pieniądze nie złamię prawa gościnności i nie zabiję tych, których przyjąłem pod swój dach!

 Ormianina oblał zimny pot. Gdy spał smacznie, znalazł się o krok od śmierci! Dyskusja stawała się coraz bardziej gorąca, ale z tego co zrozumiał, młodemu gospodarzowi udało się powstrzymać krewną od zbrodni.

 Tymczasem Gjergj beztrosko jeździł po okolicy. Gdy zatrzymał się, by napoić konia w rzece, niespodziewanie podbiegła do niego siostra młodego Albańczyka, w domu którego się zatrzymali. Chwyciła rękę gościa i gorąco prosiła:

 - Panie, wybaczcie mojemu bratu! Jest młody i popędliwy, ale nie uczyniłby nic złego, jestem pewna. Kpi z ludzi z południa, ale w sercu nie żywi do was nienawiści.

 Młodzieniec zeskoczył z konia, stanął przed nią i odpowiedział:

 - Bądźcie dobrej myśli - waszej prośbie przenigdy bym nie odmówił, zresztą już wcześniej nie żywiłem do niego urazy. Jesteśmy wam wdzięczni za gościnę. Nazajutrz odjeżdżamy, ale jeśli Bóg pozwoli, wrócę tu, by się z wami spotkać ponownie.
o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



Gagik Bagratyda

  • Strategos
  • Ekspert
  • ****
  • Wiadomości: 1372
  • Renoma +34/-2
  • Templariusz
    • Zobacz profil
Odp: Podróż przez Bałkany
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Czerwiec 2021, 17:17:44 »

Przebywszy góry podróżnicy przybyli do Szkodry. To leżące nad pięknym jeziorem miasto było niegdyś stolicą Królestwa Zety, jednak dziś jego najlepsze dni zdecydowanie należały do przeszłości. Ulice były brudne, mieszkańcy ubodzy, a znaczna część zabudowań - opustoszała, gdy zaś przybysze wspięli się do wznoszącej się ponad miastem twierdzy Rozafa, ujrzeli, że jest zruinowana i opuszczona. Pasło się tam tylko stadko kóz, których pasterz opowiedział Gagikowi i Gjergjowi legendę o powstaniu zamku.


Powróciwszy do miasta, chcieli zasięgnąć języka o sekcie. Młodzieniec próbował porozumieć się z miejscowymi, ale obcy Albańczyk nie budził ich zaufania i nie pomagało nawet wino, którego miejscowi nie chcieli skosztować. Natomiast Ormianin skierował swe kroki w stronę widocznej z daleka cerkwi, jednak co chwila gubił się w labiryncie krętych uliczek i zaułków, nie potrafiąc znaleźć drogi. Ta część Szkodry była wyjątkowo cicha i pusta, nie kręciły się tu nawet psy. Wreszcie napotkał jakiegoś staruszka, który przemykał w długim, wieczornym cieniu rzucanym przez sypiące się nieco budynki z zadziwiającą jak na jego wiek szybkością. Gdy podróżnik zapytał go o drogę, miast odpowiedzi otrzymał niechętne spojrzenie. Zaraz też przypadkowy towarzysz pomknął dalej, a samotny przybysz zaczął szukać drogi powrotnej, nie chcąc pozostawać na noc w tym dziwnym miejscu. Wkrótce potem odszukał Gjergja i mimo zaczynającej się nocy opuścili miasto.

o. Gagik Bagratuni

Wielki Przeor Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona

Գագիկ Բագրատունի



 

BloQcs design by Bloc
SMF 2.0.6 | SMF © 2013, Simple Machines
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
dogzer-pbf forumpc amtowaroznawstwo realbestplaymta shinigami